Oddychałam ciężko i czułam ucisk w płucach przywodzący na myśl miażdżenie klatki piersiowej, ale rezygnowałam z postoju. Odważnie biegłam dalej, skupiając się tylko na tym, by nie dać się złapać. Mijałam wodne zbiorniki, na którym unosiły się różowe lilie, dorodnie rozkwitające dzięki zasługom służby, kiedy zaczęłam straszliwe sapać. Po chwili wyskoczyła mi za rogu moja jaszczurka, podobnie zdyszana co ja, choć nie w tak dużym stopniu. Bawiliśmy się w berka jednego popołudnia. Wspominam ten dzień szczęśliwie i obraca się w mojej głowie w wesołych kolorach. Cieszyłam się wtedy odzyskanym na krótki czas szczęściem, jakie powróciło do mojego związku z smoczym księciem. On również wydawał się nim cieszyć, na pierwszy rzut oka to widziałam. Przyznawałam to sobie w duchu, że dziwne było usłyszeć dla mnie od niego zgodę na zabawę. Spodziewałam się odpowiedzi w stylu, że jest zbyt zajęty, że ma zbyt dużo ważniejszych ode mnie spraw na głowie. Jakby nie patrzeć wrócił do podbijania świata, a to liczyło się dla niego niezwykle mocno. Cieszyłam się, że ustanowił mnie częścią swojego planu zaprowadzenia nowej świetlanej przyszłości. Cieszyłam się, że liczył się ze mną chociaż trochę i nie zamierzał mnie porzucić po dopięciu swego. Jednak najbardziej cieszyłam się tą godziną, w której bawił się ze mną w berka na oczach zaskoczonej służby, której tak bardzo przeszkadzaliśmy w pracy. Ja na przykład niechcący zdeptałam kwiaty, które wywróciłam z ich doniczek, gdy jedna z ogrodniczek szykowała się do tego, by je zasadzić. Chase zaś chcąc dostać się do mnie szybciej, poszedł na skróty i przedarł się przez krzaki, niszcząc je oraz swoje ozdobne w zielone wzory hanfu. Mój strój tak samo nie prezentował się już najlepiej. Był brudny od ziemi i cały wygnieciony. Ale co tam, najważniejsza była dobra zabawa.
Chase zagrodził mi drogę i powiedział, że to koniec, że nie mam dokąd już uciekać, więc najlepiej, bym się poddała i oddała dobrowolnie w jego ręce, to obejdzie się ze mną łagodnie. Oczywiście każde jego słowo nasączone było podtekstem seksualnym, dlatego parsknęłam śmiechem. Rozejrzałam się za wolną drogą, ale faktycznie żadnej nie było. Chase zagnał mnie do rogu w wielkiej hali, w której znajdowały się trzy stawy ułożone względem siebie równolegle. Między nimi ciągnęły się rzędy kwiatów i krzewów oraz podłoga z nefrytu, którym wyłożono całe pomieszczenie. Chase rozpościerał już ręce, szykując się do tego, żeby mnie pochwycić. Nie chciałam mu się jeszcze dać złapać, choć wiedziałam, że to nieuniknione. Przed nim nie da się długo uciekać. Prędzej czy później i tak cię dopadnie.
Spróbowałam uciec prawą stroną, ale złapał mnie i mocno oplótł, gdy postawiłam pierwszy krok. Próby wyrwania mu się również nie przyniosły skutków. Poddałam się i przyjęłam honorowo przegraną, ale obiecałam mu rewanż.
– Następnym razem ja ganiam ciebie.
– O nie, nie chcę ciągle wygrywać.
Rzuciłam mu się na szyję i wycałowałam go tak, jak uwielbiałam to robić. W ten słodki sposób zakończyliśmy nasz dzień zabaw, po czym udaliśmy się razem do łóżka po to, żeby się położyć. Chase był zmęczony, dlatego odwrócony do mnie plecami zasnął od razu, gdy tylko zapadł się w miękkiej pościeli, która i mnie usypiała do snu zawsze, gdy ją dotykałam. Usypiała nawet wtedy, gdy cierpiałam przez rany odniesione w brutalnych, nocnych figlach. Musiało być w niej coś magicznego. Wyobrażałam sobie, że może została nasączona proszkiem nasennym, ale szybko doszłam do wniosku, że to głupie, bo za często budziłam się od koszmarów, lub przez Chase’a, który miał w zwyczaju przerywać mi spanie i mnie dosiadać. Lub na odwrót. Tym razem jednak opierałam się mocy pościeli i nie poszłam od razu spać, jak zrobił to mój ukochany. Siedziałam po turecku i do późna pracowałam na laptopie, czytając wszelkie gazety zawierające nagłówki o moim ojcu i wpisując jego imię w wyszukiwarki, chcąc znaleźć o nim jak najwięcej informacji. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy.
Rzeczywiście po tym, jak się mnie pozbył osiągnął wiele sukcesów i wspiął się bardzo wysoko. Był szanowanym biznesmenem na skalę światową. Firma Tohomiko rozrosła się i produkowała zabawki dla wszystkich krajów, oraz finansowała największe wydawnictwa gier wideo, czerpiąc z tego niewyobrażalnie wielkie zyski. Nie dziwiłam się. Nie musiał marnować czasu na wychowywanie dzieci, więc mógł całkowicie poświęcić się temu, co kochał najbardziej, czyli swojej pracy. Czułam złość, czytając o jego sukcesach. Miałam nadzieję, że los ukaże go po tym wszystkim co mi zrobił i będzie cierpieć tak, jak ja cierpiałam. Niestety rzadko kiedy źli dostawali swoje kary. Ja musiałam mieć tego pecha, że zawsze obrywałam za swoje pomyłki i grzechy. Może przychodząc na świat ojciec przelał na mnie cały magnez jaki ściągał na człowieka nieszczęścia? Z drugiej strony jak mogłam tak okropnie myśleć, kiedy byłam kochanką najwspanialszego mężczyzny na świecie, o którego wojowały każde kobiety, jakie go widziały. Zamiast doceniać swoje dary, nie mogłam przestać spoglądać na dary innych, zazdrościć im ich, żałować, i życzyć najgorszego. Po tym, co zrobił mi Xiaolin pojawiło się w mym sercu więcej nienawiści. Nie była dłużej tą samą, łagodna dla wszystkich dziewczynką. W sumie czy ja kiedykolwiek nią byłam? Nawet kobietą stałam się szybciej niż powinnam była się stać.
Nim się obejrzałam, po policzkach spłynęły mi łzy. Zabroniłam sobie płakania, nie mogłam sobie na niego pozwolić przy nim. Upewniłam się, czy Chase nadal śpi i spał cicho jak zabity, choć zawsze pozostawał niezwykle czujny. Nie wiedziałam, jak to robił, ale gdy raz para jego wojowników biła się miedzy sobą parę pięter niżej, wyczuł, że dzieje się coś nieporządnego i poszedł zakończyć ten spór. Wpatrywałam się w niego z mokrymi oczyma i uświadamiałam sobie, jak bardzo jest mi drogi. Przynajmniej on na tym świecie w przeciwieństwie do mego ojca i siostry potrafił osiągać swoje cele, nie krzywdząc mnie. Aż nagle dopadła mnie myśl, że przecież i on mnie krzywdzi swoim nieidealnym zachowaniem. Nie zawsze było między nami kolorowo i wciąż nie miałam pewności, czy nie zaplanował tego, bym dostała baty w Xiaolinie. Nigdy nie powiedział mi też, że mnie kocha. Ale jakby nie patrzeć ja również nie zachowywałam się idealnie. Okłamywałam go.
Ucałowałam go na noc, starając się nie obudzić, choć i tak już pewnie to zrobiłam. Sama okryłam się kołdrą i wplotłam swoje zimne stópki między jego nagrzane nogi. Później i tak mu się zrekompensuje, gdy już moje ciało samo się nagrzeje jak zwykle. Mimo koszmaru, jaki mi się przyśnił, a śniło mi się, że nie ja odnalazłam ojca, ale on mnie. Przybył na egzamin Smoka, by zgarnąć wszystkie zasługi, że to niby on mnie wyszkolił i to dzięki niemu świat zyskał wyszkolonego smoka ognia. Potem w tym śnie odebrał mi ten tytuł tak, jak moja siostra odebrała mi podarowane sztucznie flakoniki z perfumami i przekazał go jej, bo to ona była jego jedynym dzieckiem, a ja się nie liczyłam. Nigdy dla nikogo się nie liczyłam, nawet nie mogłam mieć pewności, czy Chase mnie naprawdę kocha!
– Najdroższa, czy wszystko dobrze? – Obudził mnie jego głos w środku nocy oraz ręka położona na moim ramieniu. Sen minął a ja ucieszyłam się, że jestem nadal w jego łóżku. Przy nim.
– Tak – skłamałam, zerkając za siebie na niego. Jak zwykle kłamałam mu w żywe oczy. Kłamstwa chyba były moją naturą. – Czemu nie śpisz?
– Obudziłaś mnie. – Przestraszyłam się, że mógł coś słyszeć o moich problemach i uzna mnie za słabą.
– Krzyczałam? Mówiłam coś przez sen? – spytałam z lekkim głosem odzianym w panikę.
– Nie – odpowiedział i odetchnęłam, aż dodał: – Płakałaś. – Dopiero wtedy poczułam, że mam łzy na policzkach i mokrą poduszkę. – Przytul się do mnie. – Usłyszałam za sobą i zrobiłam jak chciał. Podarował mi opokę, jakiej wtedy potrzebowałam, choć nie do końca rozumiałam, co dokładnie wzburzyło we mnie tak silny ból, że rozpłakałam się przez sen. Czy to obawa, że nie jestem szczerze kochana przez Chase’a, czy świadomość, że jestem niechcianym na tym świecie dzieckiem? A może jedno i drugie.
Spróbowałam ponownie zasnąć, wsuwając mimowolnie dłonie pod poduszkę. Poczułam wtedy pozytywkę, którą nadal tam trzymałam, w tej nie najlepszej do ukrywania takich rzeczy kryjówce. Stwierdziłam, że już jej nie potrzebuje, dlatego powinnam się jej pozbyć, lub chociaż przenieść, jeśli okaże się, iż wykonanie tego pierwszego zadania utrudniają mi sentymenty.
***
Nie było ciężko wygrzebać w internecie informacji na temat mojego ojca, jego pracy, czy zdobyć jego nowy adres zamieszkania. Nadal mieszkał w Japonii, w Tokio, ale w nowej willi wartej dziesięć milionów dolarów. Dorobił się majątku, więc mu się nie dziwiłam. Choć go odnalazłam, nie miałam możliwości, by wyruszyć do niego i spróbować odebrać to, co moje. Czekał mnie egzamin w klasztorze, który znienawidziłam do tego stopnia, że dni w nim upływały mi wolno i pełne były cierpień oraz przede wszystkim mojej złości. Keiko od razu zauważyła zmianę, jaka we mnie nastąpiła i próbowała coś z tym zrobić, na przykład odwlec mnie od myśli brnących wokół jednego pragnienia: zemsty. Nienawidziłam Xiaolin po tym, jak się ze mną obszedł i uważałam, że nie powinni byli mnie tak potraktować. W końcu zapisując mnie do tej szkoły nie odbierali mi wolności, a jednak zachowywali się, jakbym była ich więźniem. Nie zamierzałam nim być, dlatego powtarzałam sobie, że nie mieli prawa zbić moich pleców tak okrutnie z powodu ludzkich potrzeb, do jakich się przyznałam. Wiedziałam, że kryje się za tym ich własna czysta nienawiść do mnie spowodowana prostym faktem, że jestem dziewczyną. Pragnęli pozostać wyżsi, mądrzejsi, u władzy, nie mogli pozwolić sobie, by jakaś taka pannica jak ja im brykała i na dużo sobie pozwalała. Z Raimundem obeszli się łagodnie, gdy ten zdradził klasztor dla Wuyi i miał na swym sumieniu gorsze grzechy, a jednak to na mnie spadła jedna z bardziej bolesnych kar. Nie miałam zamiaru dawać im się tak traktować. Zhańbili mój honor, na co nie zasłużyłam. Nie chciałam, żeby mną pomiatali, dlatego zaczęłam się stawiać.
W pierwszym tygodniu wpadłam w konflikt z Guanem, zaskarżając go o to, że nie uczy nas żadnych konkretów. Odrzuciłam wszelkie jego propozycje na schadzki pod osłoną prywatnych treningów oraz pilnowałam się i odsuwałam za każdym razem, kiedy próbował skraść mi pocałunek. Szybko zorientował się, że nie chce mieć z nim nic wspólnego, dlatego nie było sensu, byśmy dalej razem trenowali, przynajmniej nie na osobności, gdyż wtedy nie czyniłam na jego oczach żadnych postępów. A on mimo wszystko życzył sobie, bym zdała egzamin. Ale i nawet wspólne treningi nie obniżyły napięcia. W drugim tygodniu pokazałam wszystkim swój stosunek do Sheng Gong Wu. Przestawałam wierzyć, że naszym powołaniem jest je zbierać, dlatego kiedy Mistrz Fung powiedział nam o nowym artefakcie, który powinniśmy dla niego zdobyć, otwarcie wyśmiałam cały plan. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni i wystraszeni moim wyznaniem. Podobnie jak oni nie wiedziałam jak zareagować, dlatego myślałam o tym, żeby uciec do swojego domku nim zdążą się namyśleć, bo w ostatnie chwili zorientowałam się, że dałam się ponieść gniewu. Odczułam strach Zostawiłam ich w szoku. Po drodze zastanawiałam się nad ich myślami i szeptami: “Co się stało z Kimiko? Dlaczego tak krzyknęła, dlaczego tak powiedziała? Ona by się tak normalnie nie zachowała, może to nie prawdziwa Kimiko?” Bo przecież to niemożliwe, bym mogłam mieć coś przeciwko tak wspaniałej instytucji.
W domu, to znaczy w Nefrytowym Pałacu, Chase zaskoczył mnie i pouczył, że nie wolno mi się tak zachowywać, nawet jeśli kieruje mną nienawiść i myśl o zemście. Powiedział, że powściągliwość jest cechą dobrego stratega, a ja ryzykuję nie tylko podważenie mojej opinii u Mistrzów, ale również sprawienie, że zaczną coś podejrzewać.
– Jeżeli zaczną coś podejrzewać, nasz plan się posypie – mówił podczas naszego obiadu, w którym odczułam dziwny brak tygrysich krewetek, jakbym zapomniała o tym, co zdolne są wyczynić z moim żołądkiem.
– Kto zacznie podejrzewać?
– Guan na przykład.
– Dlaczego Guan? – Chase mi nie odpowiedział, decydując się na swoje milczenie. Zauważyłam, że milczał częściej, niż udzielał słowa, jakby milczenie było u niego uniwersalną odpowiedzią na wszystko. Od początku wiedziałam, że jest skryty i nie lubi opowiadać na przykład o swej przeszłości, jednakże od jakiegoś czasu zaczynało mi to doskwierać. Nie chciałam, żeby zamykał się przede mną, podczas gdy ja się otwierałam. Miewałam wrażenie, że Guan wiedział coś więcej o moim mężczyźnie ode mnie. Chciałam wiedzieć, dlaczego istnieje ryzyko, że domyśli się, że coś mnie z Nefrytowym łączy. Myślałam, że Guan staje się też moim wrogiem numer jeden i to teraz z nim przyjdzie mi się ciągle użerać. Jego osoba szkodziła mojemu związkowi, a mi na Chasie zależało chyba bardziej niż na zdobyciu tytułu Smoka. Rozkochał mnie w sobie tak mocno, iż był mym powietrzem, słońcem, wodą i snem. Wierzyłam tylko w to, że Guan jest przeciwnikiem, którego trzeba usunąć. Nie spodziewałam się ujrzenia innych przeszkód na horyzoncie, zwłaszcza demonów przeszłości.
Tak było do powrotu Tomoko.
***
Choć jeszcze młoda, Tomoko wyglądała na zmęczoną życiem. Poruszała się wolno niczym kobieta trzykrotnie od siebie starsza i nerwowo pociągała za długi sznur krwawników, jakby zbyt ciężki dla jej delikatnej szyi. Nosiła ruqun w ciemnej ornamentyce gamosy. Pantofelki na wysokich obcasach wydawały się za małe na jej duże stopy i musiały boleśnie ją uściskać; zupełnie jakby chciała je sobie pomniejszyć. Pomimo jej słabowitości, nadal można było zrozumieć wpatrując się w nią, skąd wzięła się legenda o jej urodzie: piękne rysy twarzy, delikatny nosek i słodkie, miękkie usta, a w oczach wzruszający smutek, który pozostał tam nawet wtedy, gdy się uśmiechała. Ta chorowita piękność była tak chuda, że kiedy ujęłam ją za rękę przypominającą ptasią łapkę, odniosłam wrażenie, że najmniejszy ucisk mógłby ją zmiażdżyć. Cera nałogowych palaczy opium często nabiera sinawej barwy, ale bladość Tomoko, pomimo plam różu na policzkach, zdawała się świadczyć, że poważnie chora agentka lada moment straci przytomność. Pod jej oczami zalegały ciemne cienie, a głęboka czerwień szminki jeszcze bardziej uwidaczniała zaplamione narkotykiem zęby. Co chwila, krzywiąc się boleśnie, przykładała do skroni dłoń, jakby zapominała, o co jej chodziło. Na palcach widniały brązowe smugi – pozostałość po ugniataniu opium w kulki, papieros trząsł się lekko w drżących dłoniach. Jednak pomimo tych wszystkich ułomności wydawała się, przynajmniej w moich oczach, mieć eteryczną, ponadczasową urodę. Symetryczne rysy twarzy sprawiały miłe wrażenie pod idealnie zarysowanymi łukami brwi, oczy połyskiwały orzechem.
Mówiła, że gdyby nie Opium, miewałaby każdej nocy koszmary. Wszystko wskazywało na to, że nie miała się gdzie podziać, dlatego wróciła do Klasztoru, a ponieważ dodatkowo została porzucona przez mężczyznę, błagalnie poszukiwała jakiegokolwiek towarzystwa, które okazałoby jej choć odrobinę duchowego wsparcia. Liczyła na znalezienie tego wszystkiego u mnichów, którzy oczywiście przyjęli ją z wielkim zmartwieniem o jej stan zdrowia i psychiczny. Wciąż wzbudzała zainteresowanie u chłopaków, nawet jeśli straciła na atrakcyjności. Nie sądziłam, że przyniesie nowe światło na sprawy dotyczące mnie i Chase’a. Ani że będzie powodem, dla którego Keiko bardziej zacznie mi się przypatrywać. Przez swe wielkoduszne serce ona również postanowiła zająć się Tomoko. Moja siostra otrzymała własne cztery ściany i Mistrz Fung – sądząc, że sprawi mi tym jakąś przyjemność i udobrucha nasze stosunki – pozwolił jej zostać w Klasztorze na tyle, na ile będzie tylko chciała. Z jakiegoś powodu nękało mnie przeczucie, że ten Klasztor stanie się jej grobowcem. Nie wierzyłam bowiem, że Tomoko jeszcze pożyje. Widziałam, co robi z nią narkotyk, jak bardzo jest od niego uzależniona, i jak bardzo ją wyniszcza. Za każdym razem, gdy na nią spoglądałam, dostawałam ciarek. Nigdy w życiu nie chciałabym skończyć tak jak ona.
Starałam się unikać z nią jakiegokolwiek kontaktu, spędzając więcej czasu z Keiko, o ile ta nie zajmowała się właśnie pielęgnowaniem mojej siostry. Marzyłam coraz częściej o tym, żeby wyrwać się z Klasztoru i uciec do mojego księcia. Chciałam się znaleźć w jego ramionach i poczuć się bezpieczna, a także upewnić się, że nie grozi mi tak dramatyczny koniec. Chase mnie na pewno nie porzuci. Kochał mnie tak, jak potrafił najlepiej. Jeżeli ja go nie zawiodę, to nie będzie miał nigdy powodu, by szukać szczęścia u innej. Keiko jak zwykle nie podzielała mego przekonania, jednakże nigdy nie spodziewałabym się po niej rozpoczęcia prób swatania mnie z Raimundem, a to właśnie zaczęła robić. Przy każdej okazji, w której ja i Raimundo znajdywaliśmy się na jednym polu, Keiko namawiała nas na jakiś spacer, czy wspólne trenowanie. Na osobności opowiadała mi jaki Raimundo jest przystojny, jak to zmężniał i wydoroślał. Nie chciałam nawet zgadywać, co jemu musi opowiadać o mnie, ale tak czy inaczej cokolwiek by to było, skutkowało, gdyż Rai bardziej zaczął się mną interesować. W mgnieniu oka stało się jasne, co Keiko planuje zrobić. Liczyła, że Rai zastąpi mi Chase’a, i że ma szanse z nim konkurować choćby dlatego, że Raimunda mogłam mieć na co dzień.
Postanowiłam jak najszybciej ukrócić szkodliwe działania mojej przyjaciółki, więc pewnego wieczora po kolacji powiedziałam jej, co o tym wszystkim myślę.
– Nie życzę sobie tego, byś umawiała mnie z Raiem.
– Dlaczego? To fajny chłopak.
– To przyjaciel i nic więcej.
– Skoro już muszę się z tobą dzielić z jakimś mężczyzną, chcę, żeby był on chociaż z Xiaolin.
– Z Xiaolin? Po tym, co Xiaolin mi zrobił? – W moim sercu odezwał się gniew. Tylko tego mi brakowało, by zacząć się z Keiko kłócić.
– Złamałaś zasady, czego się spodziewałaś? Nie rób tego, Kimiko. Nie pozwól, żeby ten jaszczur tobą manipulował i sprawił, byś odwróciła się od wszystkiego, na czym ci dotychczas zależało. Xiaolin to twój dom. Prawdziwy dom. Nie tam. Nie u niego. Zobacz, co zrobił z Tomoko.
– Skąd wiesz o Tomoko? – zdziwiłam się.
– Stąd, że mi powiedziała i martwi się o ciebie po tym, jak się dowiedziała, że teraz ty do niego należysz.
Załamałam się w tamtej chwili. Po co ona o tym wszystkim mówiła mojej siostrze? Przecież to jasne, że Tomoko powie wszystko, by namówić Keiko do “ratowania” mnie przed miłością mego życia.
– Nie chcę z tobą o nim rozmawiać – powiedziałam. – W ogóle go nie znasz.
– Mówiłam ci, że będziesz mieć przez niego kłopoty. To, co on zrobił i w co cię wpakował jest niewybaczalne. Ja bym nigdy ci czegoś takiego nie zrobiła. On cię zmienia, czy ty tego nie widzisz? Stajesz się inną osobą, chłodną, agresywną, nieprzewidywalną. Kontakt z nim źle na ciebie wpływa.
Chase był jak uzależnienie. Wiesz, że uzależnienie ma na ciebie wpływ przez samo swe znaczenie, a jednak nie chcesz go przerywać i chcesz tylko więcej.
– Błagam cię, Kimiko, odejdź od niego póki jeszcze możesz. Myślisz, że jesteś dla niego kimś więcej niż kurwą?
– Zamknij się! Stul pysk!
Wygnałam ją z pokoju, choć próbowała zostać i mnie uspokoić. Liczyła, że wskóra coś prośbami czy płaczem, ale ja wściekłam się na nią tak bardzo, zwłaszcza przez tą “kurwę”, że nie chciałam jej na oczy widzieć. Obraziłam się i postanowiłam więcej się do niej nie odzywać. Przynajmniej do momentu, w którym mnie nie przeprosi. Poczułam w sobie większą nienawiść do Xiaolin oraz chęć pokrzyżowania mu planów i pogrążenia jego losów. Jak to dobrze, że opuszczając Klasztor mogłam liczyć na to, że przygarnie mnie inna rodzina, jaką był Heylin.
***
W Nefrytowym Pałacu moje myśli diametralnie się uspokoiły, jak gdyby odnajdywały w tym miejscu na każdym rogu i w każdym pokoju błogi, bezdenny spokój. Po trochu zaprowadzane w nim porządki odciągały moją uwagę od zmartwień. W ogrodach służba rozpoczynała pielenie chwastów i podcinanie krzaków, oraz przesadzanie niektórych kwiatów. Zdziwiłam się, kiedy niektórzy skonsultowali się ze mną, czy odpowiada mi plan wprowadzenia zmian w pałacowych ogrodach, oraz w pomieszczeniach rekreacyjnych, gdzie planowano przemalować ściany, a na sofy nanieść nowe włókna i tapicerki. Poczułam się jak prawdziwa pani domu, współwłaścicielka przebogatej willi. Moje zdanie się liczyło i byłam ważna, chociaż nie byłam żoną władcy, któremu ślubowali wieczyste przysięgi. Wpłynęło to na mnie bardzo pozytywnie i pomyślałam wówczas, że niepotrzebnie przejmuję się Keiko lub Tomoko.
Jedna jedyna rzecz mnie zaskoczyła, kiedy przechadzałam się po ogrodach. Mianowicie gdzieś zniknęły latorośle, pelargonie, peonie i inne kwieciste krzaki, między którymi bawiłam się z Nefrytowym w berka. Akurat one mi się podobały i przywodziły na myśl dobre wspomnienia.
– Co się stało z krzakami w tym ogrodzie? – spytałam ogrodnika, który kręcił się w tym miejscu z wielkimi szczypcami. Westchnęłam ze smutkiem patrząc na to narzędzie zbrodni, aczkolwiek nie znajdywałam w sobie gniewu, by się złościć. Szkoda i tyle.
– Kazałem je ściąć – odpowiedział mi głos za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego księcia, który jak zwykle pięknie wyglądał i pięknie pachniał.
– Bo podrapały ci ubranie? – zaśmiałam się.
– Nie. Bo utrudniły mi dostęp do ciebie.
Chase stawał się coraz milszy i milszy względem mnie. Unikał krzyku, gniewu, złości, nabierał cierpliwości i spokoju. Oraz przede wszystkim zaufania. W końcu musiał przekonać się do moich uczuć. Przestał się bać tego, że Guan, czy ktokolwiek inny może mu zagrozić. Nie przestałam jednak w myślach przezywać go “moim głuptaskiem”, gdy sobie o tym wspominałam, bo w końcu czy ktokolwiek mógł się z nim dla mnie równać? Nigdy nie sądziłam, że zakocham się w czarnym charakterze. Nie tego się po sobie spodziewałam, dołączając do drużyny wybrańców mających ratować świat, a jednak los zdarzeń potoczył się tak, że wybrałam tę, a nie inną stronę. Nie żałowałam tego wyboru, nawet jeżeli nie był do końca moralny. Liczyło się dla mnie tylko to, by przeżyć życie jak najszczęśliwiej, a źródłem mego szczęścia był ten właśnie długowłosy wojownik. Serce miłości nie wybiera, to ona wybiera nas i nie bez powodu mówi się, że jest ślepa. Ponieważ przywiązałam się do Chase’a tak bardzo, że wyrzekłam się wierności do Xiaolin, zaczęłam odnajdywać radość i satysfakcję wypływające w błahostce. Mianowicie w donoszeniu.
Za każdym razem, gdy wracałam do Pałacu przychodziłam do Chase’a i przerywałam mu zajęcie, czy to coś czytał, knował, ćwiczył. Siadałam z nim na ziemi, na tronie, na pufach lub na łóżku, w zależności co było pod ręką. Gdy już znajdywałam się na jego kolanach powoli i ze szczegółami zaczynałam opowiadać mu o tym, co działo się w Klasztorze i co miało się wydarzyć. Nie było mi żal zdradzając plany Mistrzów. Chciałam donosić mu o wszystkim, wiedząc, że jego szpiedzy nie zawsze byli w stanie zdobyć dla niego tak wykwintne informacje, i to jeszcze z bezpośredniego kontaktu, jak ja to potrafiłam. Kiedy przechodziłam do jakiś bardzo pikantnych szczegółów, że jakieś jeszcze resztki przynależności do Xiaolinu sprawiały, iż zaczynałam się wahać, Chase w momencie mnie rozluźniał delikatnymi pocałunkami po mojej szyi, czy prostym, zwyczajnym, ale jakże kochanym złapaniem za rękę i ugłaskaniem mi dłoni oraz palców, lub pocałowaniem jej, bym poczuła się jeszcze bardziej jak jego chińska księżniczka. Na koniec zawsze dopytywał mnie, czy to już wszystko, co chciałam mu powiedzieć. Zawsze odpowiadałam to samo, czyli że nic przed nim nie ukrywam, a on i tak przy każdym następnym razie powtarzał to pytanie. Tak jakby odnalazł jakiś mój sekret, o którym sama dawno zapomniałam i próbował mnie o niego wypytać. Pewnego dnia, niezwykle zmartwiony zapytał się mnie, czy jestem z nim szczśliwia. Całkowicie mnie tym pytaniem rozbroił i zaskoczył. Oczywiście odpowiedziałam mu, że tak, a on dziwnie posmutniał. W łóżku przed snem ponownie wparł mnie w osłupienie.
– Kocham cię, Kimiko.
Nareszcie usłyszałam to po raz pierwszy po tak długim czasie. Słowa zalały mi serce niby gorącym miodem, od którego oczy zaczęły mnie szczypać i szybko zrobiły się mokre od łez. Moja jaszczureczka zrodziła dla mnie jakieś głębsze uczucia. Aż nie mogłam w to uwierzyć, choć jego złote, jasne spojrzenie to potwierdzało.
– Ja ciebie też kocham.
Pragnęłam, by tamta szczególna chwila trwała na zawsze niczym najpiękniejsze pomniki z nefrytu. Po tym jednak zrobiło się dziwnie, bo zaczął sam jadać posiłki. Beze mnie, i zawsze znajdywał jakąś wymówkę. Dopiero pewnego wieczoru przekonałam się o co chodziło. Akurat wtedy udało nam się zjeść kolację wspólnie, na co bardzo się ucieszyłam. Po niej zechciałam pomóc służbie w posprzątaniu ze stołu, bo tak dobry dopisywał mi humor. Chase w samotności udał się do naszej sypialni. Kiedy do niego dołączyłam, nie byłam zdolna dać kroku więcej i zostałam przy drzwiach, bowiem zastałam go stojącego przy łóżku z pozytywką od Guana w dłoni. Dopiero wówczas sobie o niej przypomniałam.
– Ja ciebie też kocham.
Pragnęłam, by tamta szczególna chwila trwała na zawsze niczym najpiękniejsze pomniki z nefrytu. Po tym jednak zrobiło się dziwnie, bo zaczął sam jadać posiłki. Beze mnie, i zawsze znajdywał jakąś wymówkę. Dopiero pewnego wieczoru przekonałam się o co chodziło. Akurat wtedy udało nam się zjeść kolację wspólnie, na co bardzo się ucieszyłam. Po niej zechciałam pomóc służbie w posprzątaniu ze stołu, bo tak dobry dopisywał mi humor. Chase w samotności udał się do naszej sypialni. Kiedy do niego dołączyłam, nie byłam zdolna dać kroku więcej i zostałam przy drzwiach, bowiem zastałam go stojącego przy łóżku z pozytywką od Guana w dłoni. Dopiero wówczas sobie o niej przypomniałam.
– To bardzo ładna pozytywka. Skąd ją masz?
Tak okropnie bałam się w tamtym momencie jego wybuchu i tego, że ten głupi, zapomniany przedmiot zdemoluje mi teraz moje szczęście, że głos zaczął mi drżeć w panice.
– Dostałam w prezencie… – Mój mózg jak komputer rozpoczął kreowanie kłamstw na szybką i w miarę wiarygodną wymówkę. Lecz czy ja chciałam mu kłamać? Zadawałam sobie to pytanie, nie dochodząc od odpowiedzi. Chciałam być z nim zawsze szczera, ale szczerość nie gwarantowała tego, że wszystko się między nami ułoży i uspokoi. Nie wiedziałam co robić, jak się zachować. Żaden trening w pamięci nie przygotował mnie na coś takiego.
– Od Guana – odpowiedział za mnie. Wystraszyłam się bardziej, nie domyślając się, skąd mógł to wiedzieć. – Taką samą podarował kiedyś innej, wiesz? A potem jeszcze innej i tak każdej, która zawsze… wpadła mu… w oko! – ryknął.
Zrobił się taki zły, że przestraszyłam się, iż zaraz się przemieni, a ja bardzo nie chciałam widzieć go jako potwora, gdyż wtedy jego wygląd mnie przerażał i przestawałam czuć się bezpieczna. Za wszelką cenę chciałam go jakoś uspokoić, lecz każde moje kolejne słowo zdawało się potęgować jego zdenerwowanie.
– Ja ci wszystko wytłumaczę, tylko proszę, spokojnie…
– Po co ci ten szajs? Moje prezenty są gorsze? Czy może nie obdarowuje cię nimi sowicie?
– Ona nic nie znaczy… Między mną a Guanem nic nie ma, przysięgam!
– To po co ją trzymasz? Widać jednak źle ci jest ze mną, skoro szukasz ciągle jakiegoś pocieszenia w przedmiotach!
– To nie tak! Ja o niej po prostu zapomniałam… ja…
– Ale jednak trzymałaś ją tutaj przez ten cały czas! Pod swoją poduszką! Jak mogłaś zabrać ją do mojego pałacu?! Gdyby nie miała dla ciebie żadnej wartości, wyrzuciłabyś ją!
– Chase...
– Jesteś jak pijawka. Wyssiesz wszystko co ci pasuje, a potem zdradzisz.
– Nieprawda!
Popędziłam do niego, żeby go złapać, przytulić, uspokoić swoim ciepłem, swoimi uczuciami. Ale nawet nie pozwolił mi się do siebie zbliżyć, bo po tym jak roztrzaskał pozytywkę o ścianę, machnięciem ręki odepchnął mnie od siebie przy użyciu mocy. Poleciałam do tyłu pod wpływem jego furii jak liść w wietrznym huraganie. Upadłam z hukiem na podłogę i poturbowałam się o nią. Stęknęłam z bólu, czym Chase się w ogóle nie przejął. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach, a on dopowiedział:
– Milcz, smoku z Xiaolin. Nie odzywaj się do mnie, albo zginiesz.
No nareszcie!
OdpowiedzUsuńA morał z tego krótki i niektórym znany: prezentów od swoich "ex" pod poduszką nie trzymamy.
OdpowiedzUsuńMiałaś mnie powiadamiać. Hańba Ci. xD
Zabawa w berka w stylu Chamkko jest jak najbardziej fajna. Miło było wgl poczytać o tym, że oni się tak fajnie bawią. :D Ich relacje wydają się przez to takie normalne, a problemy i kryzysy w związkach zdarzają się każdemu. xd Mega było też to jak Chase kazał ściąć potem te krzaki bo utrudniały mu dostęp do Kimi. <333 Oooch. :D Ale chyba i tak najbardziej mega było to, jak Kimi z płaczem się obudziła i Chase zmartwiony ją przytulał. No kurcze widać jak na tacy, że się nią przejmuje, że się o nią martwi. Zakochał się. <3 :D To musi być ta jedyna. Niech więc głupia Tomoko nie gada z Keiko głupot i niech Keiko wgl Tomoko nie słucha. Już to widzę jak ta siostra zamiast w spokoju przeżywać swe ostatnie dni nałogowego palacza jeszcze postanawia uprzykrzyć młodszej sis życie. Tak się kurna nie robi. Na pal z nią! xd
OdpowiedzUsuńWgl to wow, trochę jestem zmartwiona tym jak Kimi sporym hejtem darzy Xiaolin. Tak trochę to całe gadanie Keiko nabiera sensu, bo ona faktycznie się zmienia. Noale jak chcesz przejść do innej rodzinki, w której będzie traktowana jak księżniczka to kurcze. Co w tym złego? xd Trzymam kciuki, żeby to się udało. Niby może bo Kimi tak ładnie mu donosi o wszystkim. <333 zuch dziewczynka. :D Ale z drugiej.... Pokłocili się. Och why. Why, whyy?! Było tak super miedzy nimi, ich relacje się układały... Dlaczego ona zapomniała wyrzucić te durną pozytywkę? Mam nadzieję, że to nie pogrzebie ich związku, czy coś...
No i liczę też, że na następny rozdział nie bede musiała tak długo czekać!!!!
Weny! :D
Dawaj rozdział
OdpowiedzUsuńTworzy się :)
Usuń